Kup teraz.
Anita Lipnicka fot. Michał Pańszczyk. Bądź na bieżąco - kup cyfrową Wyborczą Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych, lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej Wypróbuj od 19,90 zł za miesiąc.
Więcej na ten temat: koncert , anita lipnicka , gdańsk. Wybory prezydenckie w Trójmieście Wybory prezydenckie w Trójmieście - kolejki do urn Wybory prezydenckie w Trójmieście Wybory prezydenckie - obwody i lokale wyborcze w Gdańsku, Gdyni i Sopocie Przepis na dobry makaron Babka kartoflana Co zrobić z pieczarek? Martini Mięso mielone - przepisy Ruchanki Galaretka bez żelatyny Karczochy - jak przygotować? Całoroczne lodowisko powstanie na południu Gdańska Wybory samorządowe Anita Lipnicka. Pierwsza faza naszej akcji Otwieramy Koncerty przeszła niestety bez Rząd naszego kraju w żaden sposób nie odniósł się do apelu artystów i managerów o zrównanie zasad dotyczących organizacji imprez muzycznych z tymi, jakie obowiązują obecnie w sporcie, kinie, teatrze czy w gastronomii.
Nasza branża, z uwagi na nieadekwatne, wręcz absurdalne w stosunku do innych obszarów życia publicznego obostrzenia, wciąż pozostaje w stanie zamrożenia. Pisałam już o tym w poprzednim poście, przypomnę jeszcze raz. Nie chodzi tu tylko o nas, artystów, ale całe nasze ekipy, zespoły ludzi, którym dajemy pracę.
Kiedy my siedzimy w domach, oni także trwają na przymusowym bezrobociu. W przeciwieństwie do przedsiębiorców, właścicieli biznesów, nie przysługują nam żadne prawa do finansowego wsparcia dla naszych pracowników. Zapaść w temacie koncertów nie tylko przynosi ogromne straty finansowe dla wykonawców i organizatorów muzycznych imprez.
Jest to jednocześnie zamach na stan naszego artystycznego ducha.
To jest po prostu tragedia. Na miejsce przybyła karetka Pogotowia Ratunkowego, którą zabrano latkę do szpitala. Tragiczny finał poszukiwań. Sliczna zadbana blondynka Jestem sympatyczną, zadbaną, z bardzo sexowna szczupłą sylwetką 20 latka mam ochotę Udostępnij komentarz w:. Oboje z Johnem jesteśmy nieprzyzwoicie podekscytowani możliwością wspólnego występu.
Podczas 25 lat mojej działalności scenicznej nie przypominam sobie podobnego poczucia marazmu i beznadziei, jaka panuje obecnie w moim środowisku. I niestety nie generuje to entuzjazmu ani nie nastraja specjalnie do tworzenia Bowiem celem twórczości jest jej wspólne przeżywanie w żywym kontakcie z odbiorcą.
Ja, i cała moja bezrobotna ekipa, nie zrekompensujemy sobie tych spotkań niczym. Nie nadrobimy strat on line ani w żadnym innym wydaniu. Były takie utwory. Jednym z nich jest "Wszystko się może zdarzyć" - ta piosenka ukochana przez wiele osób. Miałam taki moment, kiedy byłam już nią przemęczona. Śpiewałam ją tak często, w tak wielu formach i odsłonach, że pamiętam nawet dokładnie czas, kiedy z nią zerwałam. To było kilkanaście lat temu, kiedy grałam z zespołem na jednym z letnich festiwali.
Stwierdziłam: "Słuchajcie, ja już dalej nie mogę śpiewać tej piosenki. Muszę przestać i w ogóle zastanowić się, co ja chcę dalej zrobić". Na długie lata zawiesiłam działalność solową i nawiązałam współpracę z Johnem Porterem, z którym nagrałam trzy płyty. Było kilka takich chwil w mojej karierze, kiedy odwracałam się sama od siebie plecami, bo uważałam, że jestem już zupełnie gdzie indziej i nie pasuję do tego, co stworzyłam kilka lat wcześniej. Dziś, po tych 25 latach, potrafię też dostrzec, że niektóre z piosenek, który mi się znudziły czy z których nie do końca jestem zadowolona, to jednak też kawał historii innych ludzi.
To nie są już tylko moje utwory, tylko całego pokolenia czy pokoleń. Mam mnóstwo fanów, którzy ortodoksyjnie są związani z moją przeszłością z Varius Manx. Z drugiej strony takich, którzy kompletnie tego nie kupują i kochają takie płyty jak "Hard Land Of Wonder" albo "Vena amoris". Kompletnie wyciszone albumy, które oscylowały wręcz w gatunku poezji śpiewanej czy bardzo alternatywnego folku. Parę lat śpiewam, parę tych płyt nagrałam, więc można dziś z tego usnuć ciekawą opowieść. Dziś modne jest "wychodzenie ze strefy komfortu". Pani robiła to już w latach Skąd brać odwagę do takich decyzji?
Przychodzi taka chwila, kiedy już stajemy pod ścianą. Tak naprawdę decyzja sama się podejmuje. Nie ma co zwlekać i myśleć, że coś się samo zmieni. Zwyczajnie słucham siebie. Aczkolwiek to nie jest tak, że jestem taka "hop do przodu". Czasami pracuję nad jakąś decyzją latami. Coś musi się we mnie przerobić, przewałkować i przemielić.
To nie przebiega tak prosto i bezboleśnie. Nie żałowałam żadnych decyzji. Uważam, że wszystko po coś jest i czemuś służy. Przede wszystkim uczymy się na swoich błędach. Popełniam za to mnóstwo złych decyzji strategicznych, które kosztowały mnie dużo stresów albo pieniędzy. Chodzi tu o przyziemne, życiowe wybory, niezwiązane z moim życiem osobistym czy zawodowym. Zastanawiam się czasem na przykład, co by było, gdybym kupiła to, a nie inne mieszkanie, w tym, a nie innym czasie albo wzięła kredyt w złotówkach zamiast we franku szwajcarskim.
Do tych spraw się nie nadaję. Odważne zmiany artystyczne są jednak charakterystyczne dla pani kariery. Na przykład, kiedy Varius Manx zyskało nieprawdopodobną wręcz popularność, pani wysiadła z tego rozpędzonego auta. Tak jak pani powiedziała, to był rozpędzony pociąg, w którym ja po prostu nie mogłam dłużej być z wielu względów. Żeby to zrozumieć, trzeba się cofnąć do początku mojej kariery. Pochodzę z Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie miałam swój ukochany zespół, z którym stawiałam pierwsze kroki na scenie.
To był zupełnie inny gatunek muzyki niż ten, z którym zaczęłam być identyfikowana, grając z Varius Manx. Odnieśliśmy wspólnie olbrzymi komercyjny sukces, ale ja nigdy nie czułam się integralną częścią tej grupy. To było tak, jakbym była gościem w nie swojej bajce. W miarę wzrostu popularności robiłam rzeczy, które nie do końca mi się podobały.
Miałam zbyt dużo pytań w głowie jako młoda osoba.
Pewnie przytłoczyła mnie też popularność. To było coś niespodziewanego, z czym trudno było mi się zmagać. Miałam 20 lat i nie mogłam spokojnie przejść 20 metrów ulicą. Zrodziła się we mnie potrzeba ucieczki, odcięcia się od tego. Czułam się też wyeksploatowana. Za tym, że byłam coraz popularniejsza, nie szły wcale zmiany, jeśli chodzi o mój status życia. Nie stać mnie było na nic. To gdzie podziewały się te wszystkie pieniądze z tras koncertowych i sprzedaży płyt?
Nie wiem. Teraz już bardzo trudno jest dociekać. Należy pamiętać, że byłam wtedy bardzo młodą osobą i podpisywałam często ważne umowy, które na lata zobowiązywały mnie do różnych rzeczy.
Robiłam to, zupełnie ich nie czytając. Nie mając prawnika, który by mi to przejrzał, wyklarował i opowiedział, z czym to się wiąże. Byłam po prostu naiwną dziewczyną, która chce śpiewać i opowiadać swoje historie poprzez słowa i dźwięki. To wszystko, co chciałam robić. Czy to był tylko pani błąd wynikający z braku doświadczenia, czy sposób działania rynku muzycznego w latach ?
Należy pamiętać, że to były dzikie czasy. Zarówno dla biznesu, jak i rodzimego show-biznesu, który wtedy był w fazie przyśpieszonego wzrostu. Wiele spraw dotyczących artystycznych wykonań, praw twórców i muzyków, było jeszcze oficjalnie nieuregulowanych.
Takie uroki państwa rozwijającego się po latach życia za żelazną kurtyną. Musiał minąć jakiś czas, nim to wszystko zostało racjonalnie uporządkowane.