Contents:
Początkowo miałam przydzieloną [kwaterę] na Krasińskiego 20, a na wikcie chyba byłam domowym.
Rodzaj zajęć. Rekrutacja do przedszkola i klasy I szkoły podstawowej odbywa się według załączonego harmonogramu Dokumenty rekrutacyjne dostępne w zakładce "Rekrutacja" lub. Waldemar Dec Studentka ekonomii. Profilowanie odbywa się najczęściej przy użyciu systemów informatycznych, w sposób zautomatyzowany, za pomocą specjalnych algorytmów uwzględniających określone wcześniej kryteria. Amerykanie nas oswobodzili. Anna Zygmunt.
Nie pamiętam. Różnie było. Nawet w tym domu, ale to jeszcze zanim się zgłosiłam. To było naprzeciwko [torów] Dworca Gdańskiego, gdzie po szynach jeździł [pociąg pancerny, który ostrzeliwał]. Jak pierwszy pocisk uderzył w czwarte, w trzecie piętro, [żołnierz] miał całe wyrwane płuca, tośmy go ratowały, ale było wiadomo, że to tylko tyle, że opatrunek przyniosłyśmy. Patrol sanitarny zaraz się zgłosił. Jeden żołnierz mi umierał — taki znajomy chłopak — na kolanach.
Był już taki rozpalony, że długo czułam, jak kolano mam rozgrzane, gorące. To na każdym kroku się spotykało. Zygmuś miał na imię. Właśnie znalazłam w tym katalogu, co mam, Zygmusia Kluze, kolegę. Ale już uciekają nazwiska.
On może bardziej we mnie sympatyzował, tak wszyscy uważali, bo co i raz na randkę się nawet umawialiśmy. Na Żoliborzu to najpierw była przecież Republika Żoliborska, od razu tak źle nie było. Były całe władze Żoliborza i starosta, także były i koncerty. Jeśli nie mylę się, to było mieszkanie Sztompki, było pianino czy fortepian, już też nie pamiętam. Chłopcy, którzy grali na pianinie, chodzili na koncerty. Na Krechowieckiej 6, gdzie był szpital przeniesiony, to pamiętam, jakiś piosenkarz nas uczył piosenek angielskich.
Ostatecznie miał człowiek dziewiętnaście lat, przecież miał prawo i do miłości i do zakochania się. Były msze święte na podwórku, polowe. No i tak jak każdy dzień był: i bandaże się zwijało, i prało, i podawało. Jaki był rozkaz, to się robiło. Gdzie był rozkaz, gdzie trzeba było iść, tam się szło. Już pod koniec Powstania, chyba 28 września, ponieważ stale byłam skłonna do angin, zachorowałam na anginę. Miałam czterdzieści stopni gorączki. Na przepustkę zostałam odesłana do domu, bo już nie było miejsca, żebym gdzieś leżała [w szpitalu]. Z taką gorączką 1 października Ukraińcy [mnie] zabrali.
Wyszłam tylko w nocnej koszuli, pamiętam, angorkową bluzeczkę miałam i płaszczem się narzuciłam, bez bielizny dolnej. Potem, w obozie cały czas tak, jak do odwszalni nas brali, to i dokumenty prali. Mama, siostra były wywiezione w kieleckie, a ja wyszłam z ojcem, [który wrócił do domu 2 sierpnia roku]. Bałam się.
Legitymacja po drodze — w odwszalni czy gdzieś — zginęła i bałam się, żeby mnie z ojcem nie rozdzielili. I tak do końca, i z ojcem wróciłam. Pierwszy, nas wywieźli do Berlina Wilhelmshagen — to przedmieście Berlina. Stamtąd nas zawieźli do Austrii, [do] miejscowości u podnóża Alp i u ujścia Dunaju Zielonego do Białego albo odwrotnie, już nie wiem. Stamtąd znowu nas załadowali, ale już w wagony osobowe, bo [wcześniej] nas wieźli w wagonach towarowych, na baczność.
Jak po drodze było bombardowanie, jak z Berlina do Austrii nas wieźli, to wysadzili nas pod Norymbergią. Były pola kapusty. Ludzie byli głodni, wyszli. Potem była tragedia, bo kapusty się najedli. Dostali rozstroju żołądka. To było coś potwornego w tym wagonie, potwornego!
Zawieźli nas do Austrii. Tam już obsługę obozu pełnili Jugosłowianie a w Berlinie, pierwszą zupę, jaką dostaliśmy, to była z liści chrzanu , już od biedy można było się umyć. Spaliśmy pokotem: mężczyźni, kobiety, wszyscy. Były szczeble bez niczego od ściany do ściany. Ja tak się trochę złapałam, podszedł Niemiec, zaczął mnie tam lufą od karabinu szturchać.
Strzeli, czy nie strzeli? Matko Boża, ratuj mnie! Nie wiem, czy mam to uznać jako naprawdę opiekę, czy tak akurat musiało być. Już nawet w tej chwili nie pamiętam, w co myśmy się ubierali. Wiem tylko, że koc dostałam. Dawali nam brudne koce i wycięłam dziurę w jednym, drugim, na głowę nałożyłam, a od dołu nic. A w Berlinie, kobiety to niby pranie zrobiły, powieszały na płocie swoje koszulki nie koszulki, przecież wszy [po] tym chodziły.
Strażnik chodził i tylko papierosem przypalał. To wszystko potem było w dziurach. Jeszcze dalej powiem. Już nas wieźli w wagonach osobowych. Pierwsze, to nad granicę szwajcarską nas zawieźli do Lindau, tam część wysadzili, a myśmy z powrotem wracali do Augsburga. Mieszkaliśmy w baraku, gdzie były tak zwane sztuby, jak tośmy wtedy mówili: Polacy, Chorwaci, Holendrzy, Francuzi, Słowacy.
W styczniu roku, już nie pamiętam, którego stycznia, Amerykanie bombardowali i bomba zapalająca wszystko cośmy mieli, zniszczyła, wszystko się spaliło. Wtedy już Niemcy nam nie dali baraku nigdzie. Ponieważ to był teren warsztatów kolejowych, bo pracowałam na kolei, tatuś też, nie dali nam [baraku], tylko, jak to nawet i teraz, jak jedziemy pociągiem, to widzimy, różne budki — nie budki stoją — i właśnie w takich budkach [mieszkaliśmy].
Gdzieś pozdobywali prycze, pozbijali i tak żeśmy dotrwali do wejścia Amerykanów. Amerykanie nas oswobodzili. Nie pamiętam, ale to był chyba 21 kwietnia [ roku]. Wtedy żeśmy stanęli i nie wiem skąd [mężczyźni] zdobyli, w każdym razie proporczyk zrobili biało-czerwony i kto najwyżej zatknie swoją flagę. A tyle nacji tam było.
Polacy na słupie wysokiego napięcia, najwyżej [zatknęli]. To jeszcze takiej radości w życiu nie przeżyłam chyba! Potem Amerykanie nas pozgarniali w obozie, w koszarach wojskowych niemieckich.
Kobiety w Wólkiej na randki które - tak jak Ty – szukają nowych znajomości i chętnie umawiają się na randki. Natalijka Kobieta Wólka Łętowska -. Wólka Lubelska są dziesiątki mężczyzn, którzy - tak jak Ty – szukają nowych znajomości i chętnie umawiają się na randki. Wiele z nich to osoby, które są.
Wtedy i z Murnau ci oficerowie, co byli w oflagu, byli przywiezieni, i my. Stamtąd, chyba w czerwcu, przyjeżdżali wysłannicy z misji wojskowej polskiej.
Namawiali nas, żeby nie wracać do Polski, że przecież komunizm. Mój tatuś nie chciał wrócić, ponieważ już w czy roku uciekał z Rosji.
Tam też już się zaczęły polityczne [problemy]. Ciekawy był i [gdy] na sali wykonywał rysunki techniczne do obrony pracy, wyjrzał i [go] zgarnęli.
O dziwo, dostał baty za karę i był w wojsku w Płocku. W kawalerii służył. Na wojnę światową poszedł już z Płocka. Umówiliśmy się wcześniej, jak jeszcze można było korespondować, że punktem zbornym będzie dom teściów mojej siostry. Ja nie studiuję tych dogmatów. Ale kiedy słyszę, jak papież mówi, że katolicy tak, a protestanci nie albo tak trochę, tacy dochodzący, jak się poprawią, to może, a ci później to już gorzej, to po prostu skowyczę.
Tylko, że on jest w kłopocie.
Ja sobie tu przy piwie, taki częściowy, mogę to mówić. A on tam, jako ten Piotr, nie może powiedzieć inaczej. PC: A ja mam w ogóle dowody na istnienie Pana Boga w tej mierze. Dowód zupełnie prawdziwy, związany z sakramentem. Nie będę o tym mówił, to jest za bardzo osobiste.