Contents:
Pomogłem grubemu Johnowi wykopać dół. Inni przygotowywali ciało. Oblali je czymś, czego nie znałem i podpalili. Stałem, trzymając w rękach łopatę wbitą w piach i patrzyłem na tę scenę pożegnania. Ogień buchał w moją stronę, a jego gorące płomienie z odległości kilku kroków paliły mnie po twarzy tak mocno, jakby pragnęły mi coś powiedzieć.
Nie cofałem się, chciałem je czuć. Sprawiały mi fizyczny ból, a jednocześnie uspokajały wewnętrznie. Ciało dogasało. Pozostało z niego jeszcze tylko kilka strzępów, reszta to pył.
Carl zadecydował, by spoczęło w dole. Dym opadł. Ostatnie uderzenia łopatą i mały wzgórek na pustyni odznaczał się drewnianym krzyżem wbitym w jego wierzchołek. Staliśmy wokół i milczeliśmy. Nie wiem, dlaczego, ale poczułem chęć mówienia. Nawet się nie zastanawiałem. Słowa same wydobyły się na zewnątrz:.
Dlaczego odchodzą niewinni?
Komu są potrzebne te wszystkie ofiary? Po co nam ból i cierpienie? Nie mamy żadnej nadziei. Już nic nie jest takie samo. Ona miała to szczęście być zaproszoną do stołu na ucztę zbawienia. Nie będzie pamiętać jak szalone, sadystyczne i samobójcze jest nasze życie. Przejdzie z pustki rzeczywistości w radość wieczności. Jej ziemskie ciało odchodzące w pył rodzi nadzieję na nową powłokę, radosną jasność, obietnicę życia wiecznego.
Dzień zamyka wrota teraźniejszości. Niebo zmienia kolory. Staje się niespokojne, gniewne, drapieżne. Od strony oceanu kieruje się wolno w moją stronę warstwa kłębiących się chmur.
Wbijają swe brudne pazury w szczyty wieżowców. Sięgają już dolnego Manhattanu. Reszta horyzontu jest nietknięta. Czuję w tych chmurach gniew atakującej szybko nocy. Słyszę niespokojny pomruk Hudson River. Wiatr wzmaga się. Łazi po drzewach… tańczy, rozlewając niepokój po ulicach. Nadciąga burza Dlaczego nikt mi nie pomoże? Tatusiu, zlituj się, gdzie jesteś?
Nie rozumiem, co się dzieje? Widzę wąskie, metalowe drzwi. Odczuwam strach. I te oczy, wpatrzone we mnie, bez jednego mrugnięcia powiek… ojciec… Max… widzę go Mgła… gęsta, brudna, przerażająca, wypełniona myślami. Skąd ją pamiętam? I znów pustka. Jestem tak bardzo zmęczony. Wokół cisza.
Pan pozna panią Boguchwała. Oferty dla kobiet w kategorii Pan szuka Pani. szukam kobiety i męzatek samotnych. szukam do przyjaźni samotnych pan i. Podkarpacie kobiety. W Podkarpaciu są tysiące kobiet, które - tak jak Ty – szukają nowych znajomości i chętnie umawiają się na randki. Wiele z nich to osoby.
Czy ja umarłem? Boże, czy umarłem? Niech mi ktoś pomoże!
Niech pomoże! Nie słyszę jego odpowiedzi On nie odpowiada. A powinien, chciałbym, by mi odpowiedział. Tęsknie za Jego słowami. Nie widzę Jego twarzy. Nic już nie widzę. Dlaczego nie widzę jego twarzy?! Znowu pustka. Czemu jest tak cicho? Nie znoszę takiej ciszy. Ona mnie dotyka, rani, naznacza. A teraz? Ta kolejna twarz?
Motto Jestem mila ale mam pazurki i musze Ci sie przyznac, ze zdarza mi sie krzyczec jak dochodze. Zaufani Partnerzy to firmy z obszaru e-commerce i reklamodawcy oraz działające w ich imieniu domy mediowe i podobne organizacje, z którymi Grupa SAGIER współpracuje. Zerżnij mnie za darmo! Lubisz ciekawe spędzanie czasu i dobrą zabawę? Twoja kocica pokaze ci wszystkie swoje cudownosci
Czyja jest? Nie rozpoznaję jej. Przeraża mnie. Jego włosy, skroń, krew spływająca Do kogo on mówi? Do mnie? Czyż na pewno do mnie? Zapach nadchodzącej burzy. Chmury nad Golgotą. Smak pyłu w ustach… i ból, ból, ból nie do zniesienia To ty? Czy to naprawdę ty? Pomóż mi przyjacielu, pomóż. Tonę w tym bagnie. Wyciągnij mnie, uratuj. Nie znoszę już wojny, nienawidzę jej; tego strasznego zimnego brudu wewnątrz siebie. Zrób coś bym odetchnął, nabrał sił, bym zrozumiał, bym wreszcie pojął.
Przyjacielu, pomóż…. Widzę teraz przed sobą człowieka, który jak Dawid walczący z Goliatem… kim on jest? Kogo mi przypomina? To mój ojciec? Czy to Max? Kim jesteś? Nie widzę twojej twarzy. Znowu pustka… Ta postać… Amaar… pamiętam… dobrodusznego starca patrzącego łagodnie, z twarzą pomarszczoną, którego długie do ramion śnieżnobiałe włosy, jak biała wełna, jak jaśniejący w oddali wizerunek otaczającego mnie horyzontu, dodawały mu tysiącletniej powagi, przed którą chyliłem swoje gładkie czoło.
Siwa broda zapleciona w dziesiątki cienkich warkoczy opadała swobodnie na jego chudy, wynędzniały tors, pozbawiony wierzchniego okrycia…. To, czym jesteś, jej się nie obawia, a tego, o co się obawiasz, nie posiadasz. Ty nie umarłeś, masz wybór… zapamiętaj jednak: ciągle żywa dusza, zawsze martwe ciało… idź i ucz się, a poznasz czterech, którzy dadzą ci odpowiedź. Delikatna mgła okryła jego twarz biało powłoką. Oddalał się ode mnie.
Zostałem sam. Poczułem bezgraniczną tęsknotę. Krzyczę z bólu. Potrzebuję kogoś… by mnie uleczył, wyzwolił. Odpływam… znów nic nie słyszę. To cisza przed burzą? Chyba tak. Bo teraz znów coś zaczynam słyszeć.